piątek, 16 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 10 - "Może miał powody"

Nie wiedziałam, jak zareaguje Matt, ale wiedziałam, że miałam sie czego bać. Ze strachu uciekłam do budynku szkoły. Na oczach wszystkich, nic mi nie zrobi. Jednak bałam sie, co będzie po szkole. To nie jego sprawa z kim sie spotykam lub z kim całuje! Skończyłam z nim, a on zachowuje sie, jakbym to ja była wszystkiemu winna. Cóż, pomyliły mu sie osoby. Dyszałam ciężko, biegnąc korytarzem i przeciskając sie między ludźmi. Prawdopodobnie przed chwilą był dzwonek na pierwszą lekcje, a ja nie miałam zamiaru sie spóźnić. Po drodze wpadłam na jakąś dziewczynę. - Przepraszam. - powiedziałam cicho, gotowa by biec dalej, jednak zostałam zatrzymana.
- Ej Amy! Co jest? - patrzyła sie na mnie ze zdziwieniem.
- Carly, nie teraz. Później ci wszystko wyjaśnię. Teraz chodź na lekcje. - pospieszałam ją.
- Okej. Pierwszy raz widze, żebyś sie spieszyła na lekcje. - zadrwiła. Nie miałam już czasu by jej odpowiedzieć, bo właśnie Pan Mark wchodził do klasy.
- Jeszcze my! - krzyknęłam, przyspieszając bardziej kroku. Nauczyciel rzucił na nas wrogie spojrzenia i poczekał. Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy swoje miejsca. Wyciągnęłam książki i zeszyty. Myślałam, że będę miała wreszcie spokój od ludzi. Myliłam sie. Do klasy wszedł wściekły Matt. Doszedł do mojej ławki i zrzucił wszystko, co na niej było. Następnie posłał mi spojrzenie mordercy i przesunął palec do ust. Miałam być cicho. Dla świętego spokoju nic nie powiedziałam. Następnie zajął swoje miejsce kilka rzędów za mną.
- Panie Brandom, co to było? - głos nauczyciela rozbrzmiał po całej sali.
- Nic. - burknął i wzruszył ramionami jakby nic sie nie stało. Podniosłam swoje książki i ułożyłam jeszcze raz na stoliku. Pan Mark popatrzył gniewnie na chłopaka i zaczął prowadzić lekcję biologii.
 - Czy wszyscy zrobili zadane doświadczenie? - rozejrzał sie po klasie. Szlag by to. Biologie mam dwa razy w tygodniu. We wtorki i w piątki. Przez wizytę Justina zapomniałam zrobić to pieprzone doświadczenie. Dostanie mi sie za swoje nie tylko w szkole, ale i w domu. Mój ojciec miał fioła na punkcie edukacji, zresztą moja mama też. Jednak ojciec więcej wymagał ode mnie i od Chloe. Prędzej czy później wydałoby sie, że nie zrobiłam tego, o co prosił nauczyciel. Podniosłam rękę w celu uzyskania głosu.
- Panie Mark? Nie zrobiłam tego doświadczenia. - powiedziałam cicho, robiąc minę udaje-że-mi-przykro.
- Miałaś wystarczająco dużo czasu Panno Hurt. Dlaczego nie jesteś przygotowana do lekcji? - zapytał podchodząc do mnie, patrząc z góry. Nienawidzę jak nauczyciele tak robią.
- Z-zapomniałam. - wydukałam i zaczęłam bawić sie palcami. Zapewne gdyby to była bransoletka lub pierścionek, Pan Mark przywłaszczył by to sobie bez żadnego celu. Lubił zabierać uczniom przedmioty, które dekoncentrowały ich na jego lekcji.
- Oj, typowe wytłumaczenie każdego ucznia. Przykro mi, ale muszę wstawić ci jedynkę. - powiedział, kierując sie w strone biurka, za którym usiadł i zaczął bazgrać coś w dzienniku. Tak, na pewno mu przykro. Robi to z satysfakcją, jak zawsze. Wywróciłam oczami, a Pan Mark kontynuował lekcje, zerkając co raz na mnie. Jeżeli ktoś nie zrobił czegoś po jego myśli, uweźmie sie na niego i będzie nękał przez kilka dni. Czyli wiem, że najbliższy tydzień spędze nad książkami od biologii. - Panno Hurt. Pozwól do mnie. - usłyszałam głos mojego nauczyciela od biologii, gdy miałam zamiar przekroczyć próg sali. Wszyscy już wyszli, a ja musiałam zostać. Zabiera mi Pan cenny czas przerwy. Cicho podeszłam do biurka. Pan Mark wyjął ze swojej grubej teczki kilka kartek, na których było opisane jakieś doświadczenie. To była moja kara.
- Mam nadzieje, że tym razem nie zapomnisz. Inaczej to wpłynie na twoją ocenę z biologii. - odparł z uśmiechem nauczyciel i wręczył mi kilka kartek. Mruknęłam cicho sarkastyczne "oczywiście" i wyszłam z sali, chowając otrzymane materiały do torby. Nawet nie przeczytałam tematu. Nie miałam teraz do tego głowy. I tak będę musiała sie z tym zmierzyć, czy tego chce czy nie. Z biologii szło mi całkiem nieźle i nie chce żeby moja dotychczasowa praca poszła na marne. Udałam sie w kierunku szafek, gdzie włożyłam niepotrzebne książki. Nagle drzwiczki mojej szafki sie zatrzasnęły i moim oczom ukazał sie Matt. Próbowałam udawać pewną siebie, żeby nie dostrzegł mojego strachu. On jednak nie był zły.
- Po co to całe przedstawienie? - odparłam patrząc mu głęboko w oczy. Próbowałam dostrzec w nich, czy kłamie czy mówi prawdę. Takie przyzwyczajenie od ponad roku. Matt'a znałam od ponad czterech lat. Na początku byliśmy zwykłymi znajomymi, potem coś zaiskrzyło i chodziliśmy aż do wczoraj.
 - Ja odstawiam przedstawienia? - uniósł brwi wysoko i złapał sie za klatkę piersiową. - To ty wczoraj pięknie zagrałaś. - wskazał palcem na mnie.
- Bo nie mam zamiaru chodzić z podrywaczem, który może mnie zdradzić na każdym kroku! - wyrzuciłam ręce w powietrze z irytacji. Dlaczego on uważa siebie za nic winnego?
- Jakoś ci to do tej pory nie przeszkadzało. - burknął pod nosem.
- Coś sugerujesz? - skrzyżowałam ręce na piersi i zmarszczyłam czoło z niedowierzenia. Czy on mi właśnie powiedział, że nie zdradził mnie pierwszy raz? Świnia!
- Nie. - odparł szybko. - Amy zrozum! Ja wciąż Cie kocham. Ten pocałunek to nic nie znaczyło. Alejandra rzuciła sie na mnie a potem.. - zaczął wyjaśniać. Jednak mu nie wierze. Nie pocałował by jej gdyby mu na mnie choć trochę zależało.
- A potem? - uniosłam brwi w irytacji. Nie wiem czego sie jeszcze można po nim spodziewać. - Chyba mi nie powiesz, że zaciągnęła Cie do łóżka! - warknęłam waląc przy tym ręką w szafke lecz zignorowałam lekki ból. Byłam teraz na niego wściekła.
- Nie, nigdy! - krzyknął z miną nigdy-nie-mógłbym-tego-zrobić. - Potem zauważyłem jakiegoś chłopaka w krzakach z aparatem. Zrobił nam zdjęcie. Chciałem go złapać, ale Alejandra mnie zatrzymała i zaczęła coś mówić w stylu "Zapomnij już o Amy". - wyjaśnił wymachując rękami we wszystkie strony.
- Nie będę słuchać tych kłamstw Matt! Oboje jesteście winni. - krzyknęłam popychając go lekko na szafki. Chłopak westchnął ciężko i zerknął na mnie z miną przepraszam-ale-zaraz-cie-skrzywdze i powiedział słowa, w które nigdy bym nie uwierzyła.
- Tym chłopakiem był koleś, z którym sie całowałaś. - odparł szybko i czekał na moją reakcje. Spoliczkowałam go drugi raz.
- Jak możesz tak mówić?! - krzyknęłam przez łzy. - Nikt, szczególnie ja, nie uwierzy Ci w te kłamstwa! - nadal krzyczałam wytykając go palcem. Nie rozumiem, po co to robi. Z zemsty? Myśli, że przez jego puste słowa znienawidzony Justina i wrócę do niego? Nigdy w życiu! Patrzyłam na niego ze łzami w oczach. On rozglądał sie po korytarzu. Dużo osób widziało tą kłótnię. Niestety. Ostatni raz popchnęłam go i odeszłam szybkim krokiem, wycierając ręką mokre policzki. Byłam wściekła i zdezorientowana, ale musiałam iść na następną lekcje. Matematyka. Kolejny mój "ulubiony" przedmiot. Po dzwonku wszyscy zajęli swoje miejsca. Siedziałam sama, gdzieś na tyłach klasy. Przede mną siedziała Carly. Z troską co raz odwracała sie w moją strone, na co odpowiadałam lekkim uśmiechem. Za którymś razem dostałam od niej liścik, zwinięty w małą kulkę. Zerknęłam w strone nauczycielki i powoli odwięłam kawałek papieru.

 "Co sie stało? Wyglądasz źle." 

 Wzięłam długopis i małym druczkiem nabazgrałam odpowiedź.

 "Długa historia. Tam gdzie zwykle po szkole." 

Zgniotłam kawałek papieru i rzuciłam Carly na ławkę. Ostrożnie odwinęła i przeczytała zawartość. Skinęła głową w moją strone i schowała kartkę do kieszeni marynarki. Resztę lekcji przesiedziałam w ciszy, bawiąc sie długopisem. Wszyscy nauczyciele, z którymi miałam dziś tą przyjemność sie spotkać, dali mi w kość. Nie wiem co im zrobiłam. Może Pan Mark coś naopowiadał o mnie w pokoju nauczycielskim? Całkiem możliwe. Po szkole ruszyłam w umówione miejsce. Zastanawiałam sie , jak powiedzieć o wszystkim Carly. Wiem, że powinnam całą prawdę. Postanowiłam opowiedzieć jej wszystko od początku. Gdy weszłam do kawiarnii, moja przyjaciółka już na mnie czekała.
 - Cześć Amy. No więc zamierzasz mi wszystko wyjaśnić? - powiedziała i machnęła ręką do kelnerki.
- Tak. - odparłam krótko.
 - Poproszę Cappucino. - skierowała do kelnerki, która pisała zamówienie w notesie. Następnie popatrzyła na mnie.
- Małe Machiato. - rzuciłam lekki uśmiech w strone blondynki, która nas obsługiwała. Po chwili odeszła do lady.
- Opowiadaj. - zwróciła sie kolejny raz do mnie. Próbowałam wszystko ustalić sobie w głowie po kolei.
- Pamiętasz jak rozmawiałyśmy w niedziele o Justinie? - wprowadziłam ją w temat.
- Tak, ale co on ma wspólnego z Matt'em? - zdziwiła sie i wzięła filiżanke swojej kawy od kelnerki, która właśnie przyszła. Ojj dużo ma wspólnego, uwierz mi.
- Wczoraj po kłótni z Matt'em, urwałam sie z lekcji. Pobiegłam do parku i tam spotkałam Justina. Trochę pogadaliśmy i odprowadził mnie do domu. - zaczęłam historie, ale nie wiem czy Carly byłaby z niej zadowolona.
- To miłe z jego strony. - przerwała mi upijając łyk gorącego napoju.
- Tak. - przyznałam racje. Jednak musiałam sie skupić by powiedzieć jej to co chciała. - Wieczorem jednak on do mnie przyszedł i .. - przygryzłam warge w niepewności. - .. on u mnie nocował. - wyrzuciłam z siebie. To było ciężkie.
- Jak to?! - krzyknęła prawie wypluwając kawę. - Jednego dnia zrywasz z chłopakiem i jeszcze tego samego śpisz z innym w łóżku?!
- Ciii! - zakryłam jej usta ręką i rozejrzałam sie po ludziach. Zrobiła speszoną minę i spuściła wzrok. Zawsze tak robiła jak sie zawstydzała. To ja powinnam mieć teraz powody do wstydu ale nie ważne. - Rano odwiózł mnie do szkoły i-
- Twoi rodzice go widzieli? - przerwała mi. Tego by brakowało, żeby moi rodzice dowiedzieli sie o Justinie. Ojciec przecież ma z nim jakiś problem. Zabiłby mnie na miejscu, gdyby sie dowiedział.
- No coś ty! - wyrzuciłam ręce w powietrze. - Wyszedł balkonem. - dodałam szybko, unikając kolejnych pytań mojej przyjaciółki. Upiłam łyk kawy i wróciłam do mojej historii. - Pod szkołą tak jakoś wyszło, że sie prawie pocałowaliśmy. - szepnęłam cicho i czekałam na jej reakcje. Zaczęła piszczeć ze szczęścia, na co lekko zachichotałam. - Niestety widział to Matt i potem robił mi wyrzuty. - przewróciłam oczami na wspomnienie tego dupka.
- Przecież już nie jesteś do niczego zobowiązana! - oburzyła sie i oparła łokcie na stoliku.
 - To samo sądzę. - odparłam. - Potem zaczął wymyślać historyjki o Justinie, że niby on i Alejandra wszystko to uknuli. - wywróciłam kolejny raz oczami i dopiłam kawę do końca.
- Może miał powody.
- Oszalałaś?! - krzyknęłam oburzona. Czy ona go broni?
- Okej, przepraszam. Już nic nie mówię. - uniosła ręce w obronie.
- Przepraszam, jestem zmęczona. - podparłam czoło na dłoni i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam rękę Carly na swojej. Pocieszała mnie, przynajmniej próbowała. Byłam jej za to wdzięczna.

 - Amy? Gdzie jesteś? - usłyszałam głos mojej mamy w telefonie. Po tym małym incydencie, gdzie ucierpiał mój telefon, skłamałam, że zostałam okradziona podczas wf-u. Oczywiście wszystko było kłamstwem, bo nie było ani żadnej kradzieży ani nie byłam na wf-ie, bo jak wiadomo - zwiałam ze szkoły. Mama postanowiła mi dać swój, a sama będzie korzystać z domowego, by skontaktować się jakoś ze mną.
- Spokojnie, jestem z Carly. - skłamałam. Około dwudziestu minut temu wyszłyśmy z kafejki i każda poszła w swoją strone. Nie miałam ochoty teraz wracać do domu.
 - Tylko wróć przed kolacją. - ostrzegła mnie i rozłączyła sie, zanim mogłam coś odpowiedzieć. Schowałam telefon do torebki i zapukałam do drzwi mieszkania Justina. Miałam nadzieje, że jest w domu. Nie widziałam go od rana. Tak, stęskniłam sie za nim. Jego obecność dobrze na mnie wpływała, a ja lubiłam z nim spędzać czas. Zastukałam kilka razy, lecz nikt nie otworzył mi drzwi. Miałam pecha. Nie chciałam sie snuć po ulicach miasta bez sensu. Zrezygnowana wróciłam do domu.

- Amy, pozwól na chwile. - zawołała mnie moja rodzicielka, gdy tylko przekroczyłam próg domu.
- Co jest? - odparłam ze zmęczonym głosem i rzuciłam torbę w kąt.
- Dzwonił Pan Mark. - oświadczyła surowym tonem. Już po mnie.
- Co mówił? - zapytałam i czułam jak moje serce zaczyna bić szybciej z lekkiego zdenerwowania. Pan Mark lubi wyolbrzymiać problemy i nie wiem, czego mogłabym sie spodziewać tym razem.
- Podobno nie odrabiasz prac domowych. - wyjaśniła i usiadła na jednym z krzeseł.
- Nie zrobiłam tylko jednego doświadczenia! - krzyknęłam wyrzucając ręce w powietrze. Musiałam sie bronić przed fałszywymi oskarżeniami. - Wymyśla. - dodałam siadając obok mojej mamy.
- A to, że opuszczasz lekcje, też sobie wymyślił?! - rzuciła surowo i posłała mi wrogie spojrzenie. Czyli o tym też już wie? Przełknęłam z trudem ślinę. Kolejny raz muszę kłamać.
- Źle sie czułam. - burknęłam cicho. Nic więcej nie mogłam wymyślić. Miałam nadzieje, źe to wystarczy.
- Dość tych kłamstw. Masz szlaban. W weekend siedzisz w pokoju nad książkami. - powiedziała surowo i śmiertelnie poważnie. Nie mając siły sie nawet z nią kłócić wywróciłam oczami i skierowałam się do swojego pokoju. Nienawidziłam tego dnia. Wszystko nie szło po mojej myśli. Zastanawiałam się, dlaczego Justina nie było w domu. Do szkoły przecież nie chodzi. Nie wiem co może robić za dnia, ale mam nadzieję, że nic sobie nie zrobi. Mogę jedynie sie domyślać, że nadal należy do ulicznego gangu. Jak sam mówił, jeszcze rok temu tam był. Nie ważne. Postanowiłam się dowiedzieć, o co chodzi. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer chłopaka. Jeden sygnał, drugi, trzeci..
- Halo? - odezwał się głos.
- Cześć Justin, tu Amy. - przedstawiłam się i zaczęłam krążyć po pokoju, jak to było w moim zwyczaju podczas rozmowy.
- Hej. Co tam? - mogłam wyobrazić sobie jego uśmiech.
- Miałam ciężki dzień i chciałam Cię odwiedzić, ale Cię nie było. - wyjaśniłam.
- Miałem do załatwienia kilka spraw. - odpowiedział szybko. Tak jakby się trochę denerwował. Dlaczego?
- Rozumiem. - odparłam po chwili namysłu.
- Przepraszam, ale jestem trochę zajęty. Coś jeszcze? - zapytał trochę oschle, jak nie on. Zlękłam się. Byłam ciekawa co robi, ale postanowiłam się nie wtrącać.
- Umm Justin? Znasz osobiście mojego byłego chłopaka, Matt'a? - wykrztusiłam z siebie cicho. Musiałam wyjaśnić tą sprawę. Nie dawało mi to spokoju, chociaż byłam święcie przekonana, że to kłamstwo.
- Nie. Dlaczego pytasz?
- Nie ważne. Do zobaczenia. - uśmiechnęłam się sama do siebie. Czyli to, co mówił Matt, to kłamstwa. To wszystko tylko i wyłącznie jego wina. Nie wierze, że go na to stać. Oczernia innych. Nienawidzę go.
- Do zobaczenia. - odpowiedział i szybko się rozłączył. Przynajmniej jedną sprawę wyjaśniłam.

 ~~~~~~~~~~~~~~~~
Tratatata 10 rozdział! Jak wrażenia? Mało tu Justina, więcej szkoły. Pewnie uznacie rozdział za nudny, ale przecież nie zawsze Jus musi być przy Amy, nie? ;)

Jak zauważyliście, mamy nowy wygląd bloga! Szablon pobrany z szablonownica.blogspot.com :) Osobiście też złożyłam zamówienie więc jeżeli zamówienie zostanie przyjęte, będę miała własny szablon, jak na razie jest ten. Co sądzicie? :)

Ważna informacja: Jutro rano (sobota), wyjeżdżam do Ełku na weekend. Jeżeli będzie tam wifi - dodam rozdział. Jeżeli nie, dodam w niedziele wieczorem.

Za bardzo was przyzwyczaiłam, że rozdziały są praktycznie codziennie. Niestety, od września będą rzadziej. Szkoła, obowiązki - to jest na pierwszym miejscu. Ale oczywiście nie zapomnę o opowiadaniu!

Zastanawiam się, czy zmienić adres bloga na gold-love-opowiadanie - jak myślicie? Zostawić, czy zmienić?
(Sie rozpisałam)

Jeszcze raz dziękuję za komentarze, wyświetlenia ♥

Shinn_x

24 komentarze:

  1. zajebisty *.*
    oraz śliczny nowy wygląd ale nie wygodnie sie czyta .. ; /
    // @lovvmybiebs

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jak ja cię kocham za to opowiadanie, definitywnie moje ulubione ♥ @ohbieberah
    nie zmieniaj nazwy, jest w porządku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. wedlug mnie nowy wyglad jest cudowny ! od dawna czekalam az pojawi sie szablon no i to prawda rozpieszczasz nas hahahahah :D
    czekam na kolejny .!
    a co do tego .... nie byl nudny , ale to ciekawie kiedy jest #JMY moments .! ♥ // @luvmyyzayn

    OdpowiedzUsuń
  4. omnomnomnomnommno *_____________________________*

    OdpowiedzUsuń
  5. cvgbhnjkijuhytr ♥ cudowny rozdział! ;* adres bloga jest dobry ;0 możesz zostawić ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Uważam że ten rozdział jest zajebisty <3
    Czekam na nn z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Sliczny wyglad :)

    OdpowiedzUsuń
  8. fajny rozdział :) + świetny wygląd :* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wygląd śliczny ;) poza tym to rozdział świetny, ja zastrzeżeń nie mam
    Myślę że Matt nie kłamał, według mnie Justin zrobił uknuł to z Alejandrą...
    Nie mogę się doczekać następnego
    @Fucked_Up_Kid

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowity ale Amy jest zabiegana już nie mogę się doczekać następnego!!!!! :))))

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham to <3
    @bananowa_

    OdpowiedzUsuń
  12. fudhsjhgsfhusjgsyhj... Świetny! Nie mogę doczekać się następnego!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to opowiadanie *.* Dawaj następny w trybie ekspressowym bo normalni jajgsgahahagah *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. sfhuishfuhsufs zajebisty, uwielbiam to opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  15. mam takie wrażenie, że chyba Matt mówi prawdę, tylko nie wiem czemu. mam nadzieję, że się mylę. ;)
    czekam na next.
    3 ROZDZIAŁ.
    http://wystarczyjednoslowo.blogspot.com/
    buźka! ;*

    myofficial

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudo *_* Rozdzial *_* Wyglad *_* Wszystko cudowne xx czekam na nn :)) //@NoughtyButNice3

    OdpowiedzUsuń
  17. W jego życiu wszystko ulega zmianie. Miał wszystko czego tylko zapragnął. Dom, kochającą żonę... Jedna chwila, jedno spojrzenie, jeden dotyk są w stanie odmienić wszystko. Historia, która w rzeczy samej jest nawet za trudna do zdefiniowania, tycząca miłości dwóch mężczyzn.
    http://esencja-natury.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. nazwy nie zmieniaj, wszystko jest b. dobrze :D
    czekam na kolejny :D
    Matt i tak mnie wkurza, nawet, gdyby mówił prawdę xd
    Pozdrawiam. // @Daria_Kinga
    ___
    pomaranczowy-zapach-marzen.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. Zajebisty.
    A Matt jaki wsciekły, omg. ! Pozdrawiam @Paulaa9999

    OdpowiedzUsuń
  20. chce juz 11!!!!!!!!!!!!!!!!:* oby sie amy coś zbliżyła do Justina ,aw

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział!!! Justin coś ukrywa!!! Niech Amy dowie się co to, heh. Czekam na następny!!! DODAJ SZYBKO!!! / @Zaniloliry_wife

    OdpowiedzUsuń