- Nareszcie weekend. - powiedziałam sama do siebie spuszczając wzrok na chodnik. Sprawdziłam przyjazd autobusu. Cztery minuty. Postanowiłam napisać do Chloe. Ostatnio mało rozmawiamy. Ona zajęła sie znajomymi i tym chłopakiem, chyba są parą, bo ciągle o nim gada. Ja zajęłam sie Justinem chociaż powinnam sie skupić na nauce. W ten weekend to zrealizuje. Zanim sie zorientowałam, podeszła do mnie Emily. Dziewczyna z mojej klasy.
- Hey Am. Zapraszam Cię na imprezę. Jutro, godzina dwudziesta. Wpadnij. - oznajmiła i wręczyła mi kartonów z zaproszeniem. Lekko sie skrzywiłam. Przez moją mamę, ominie mnie świetna impreza. Świetnie.
- Nie przyjdę. Nie moge. - odpowiedziałam i posłałam dziewczynie fałszywy uśmiech.
- No trudno. - odparła i wzruszyła ramionami. Dosłownie dziesięć sekund pozniej przyjechał odpowiedni autobus. Wsiadłam do niego oraz kilka osób z mojej szkoły i nałożyłam słuchawki, by nie słyszeć tych ludzi. Niektórych nie znałam, a ostatnio nienawidzę każdego kogo spotkam na drodze. Dziwne uczucie ale mówi sie trudno. Po piętnastu minutach dotarłam do domu. Na progu przywitałam moją mamę, która jak zwykle sprzątała dom. Nienawidziła bałaganu. Zresztą jak każdy w mojej rozdzinie. Kolejna dziwna rzecz. Zrobiłam sobie w ciszy kanapki i skierowałam sie do mojego pokoju. Nic nie jadłam na lunch i teraz byłam naprawdę głodna. Postawiłam talerz na biurku. Obok lampki leżała mała kartka.
"Wszyscy będą sie dobrze bawić, bez ciebie. Jaka szkoda ;)"
Ktokolwiek to był, śledził mnie. O tej imprezie rozmawiałam może pól godziny temu i nikt raczej tego nie słyszał oprócz mnie i Emily. To było podejrzane. W dodatku ta kartka leżała na moim biurku, w moim pokoju. Ktoś był w moim domu? Przypomniałam sobie imprezę, Santorio, samochód Justina, jego drzwi i ta tajemnicza koperta na wycieraczce mojego domu. Czy to wszystko ma z sobą coś wspólnego? I dlaczego ja jestem w to zamieszana? Nie widze w tym wszystkim sensu. Muszę porozmawiać z Justinem. Ale nie teraz. Chętnie bym położyła sie spać. Ostatniej nocy prawie nie spałam przez to doświadczenie z biologii. Pan Mark powinien docenić moją prace, a nie wytykać mnie palcem, że praca zrobiona za późno. Trochę szacunku by mu nie zaszkodziło. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam sie w piżamę. Gotowa by zasnąć na długo, przykryłam sie kołdrą po samą brodę. Dobranoc Amy.
BLINNG BLINNG BLINNG BLINNG. Dźwięk dzwonka telefonu obudził mnie około dwudziestejdrugiej wieczorem. Spojrzałam na wyświetlacz. Chlo. Na cholere dzwoni, skoro jest w domu? Przynajmniej tak sądziłam.
- Halo? - odparłam pól przytomnym głosem.
- Amy?! Przyjedź po mnie! Szybko! Prosze! - krzyczała przez łzy, co wyprowadziło mnie z równowagi.
- Co? Chlo, gdzie jesteś?! - mój głos lekko drżał z przerażenia.
- Jestem na imprezie w hali sportowej. Przyjedź szybko! - dyszała szybko, jakby uciekała. W tle mogłam usłyszeć stukanie obcasami i kilka krzyków. Bałam sie o nią.
- Jak mam przyjechać?! Mam szlaban i nie mam prawa jazdy i .. - przerwałam nagle i zastanawiałam sie, czy to co przyszło mi do głowy, wypali. - .. Mam pomysł. Czekaj na mnie w piwnicy między tymi skrzyniami. - poinformowałam ją i rozłączyłam sie szybko, by móc wybrać numer Justina. W trakcie zaczęłam sie ubierać w zwykle ubrania. Po chwili odebrał.
- Justin? Przyjedź pod mój dom. - odparłam szybko, nie dopuszczając go nawet do przywitania.
- Ale co sie stało?
- Potem ci wytłumacze. Musisz mi pomóc. - odpowiedziałam, kurczowo trzymając telefon między uchem a ramieniem.
- Okej, będę za dziesięć minut. - skinął i rozłączył sie. Rzuciłam telefon na łóżko, by mieć większą swobodę rąk. Ubrałam długie legginsy, luźny t-shirt i jakieś tenisówki, zarzuciłam bluzę na ramiona i zgasiłam światło. Do kieszeni włożyłam telefon i otworzylam drzwi balkonu. Po chwili je zamknęłam, by nie było podejrzeń i zsunęłam sie po wystającymi cegłach na ścianie. Pobiegłam w miejsce, gdzie stał samochód Justina. Usiadłam na miejsce pasażera i ujrzałam zdenerwowaną twarz chłopaka. Moja pewnie też taka była.
- Po co miałem przyjechać? - zapytał po chwili.
- Nie gadaj tylko jedź do hali. - poinstruowałam go i zapięłam pasy. Justin szybko ruszył z miejsca. Jechał co raz szybciej. Wiedział, że coś musiało sie stać, po moim zachowaniu. Miałam złe przeczucia. Niestety. Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Zaapelował samochód niedaleko tylnego wejścia i udał sie ze mną do piwnicy budynku. Często odbywały sie tu imprezy. Nawet nie wiedziałam, że moja siostra tu jest. Ostatnio robi co chce. Zbiegłam szybko po schodach do pomieszczenia, gdzie prawdopodobnie była moja siostra. Justin obstawiał mnie ze wszystkich stron, przyciągając co raz do siebie. Dzięki temu czułam sie bezpieczniej. Rozglądaliśmy sie na boki i kierowaliśmy do umówionego miejsca. Po chwili rozległ sie strzał. Ciarki przeszły przez moje ciało, serce zaczęło szybciej bić a nogi robiły sie jak z waty. Tu było niebezpiecznie.
- Poczekaj tu chwile. - oznajmił Justin, puścił moje ciało i udał sie kilka kroków do przodu. Zostałam tam gdzie byłam, jednak wolałam iść za chłopakiem. Kto wie, może ktoś wyskoczy zza ściany i przestrzeli mi głowę na wylot? Oddychałam z trudem na tą myśl. W dodatku jeszcze nie znalazłam Chloe. Jest młodsza i nie mniej przestraszona jak ja.
- Chloe? Chloe, gdzie jesteś? - zaczęłam wołać szeptem. Może ukryła sie tak, że jej nie widze? Jednak odpowiadała mi tylko głucha cisza. Rozległ sie drugi strzał. Wzdrygłam sie i zaczęłam patrzeć wokół własnej osi. Po chwili usłyszałam kroki.
- Justin? Chloe? - wolałam, lecz nikt mi nie opowiedział. Po chwili usłyszałam krzyki mojej siostry. - Chloe?! - krzyknęłam przerażona, gdy moim oczom ukazała sie moja siostra z pistoletem przełożonym do głowy. Santorio stał nieruchomo, trzymając ją mocno w pasie jedną ręką a drugą wymachując bronią między jej włosami. Coś mi mówiło, że to jest bezlitosny człowiek. - Puść ją! - krzyczałam, a oczy napełniały mi sie łzami. Ten widok był paraliżujący. Jeden gwałtowny ruch i mogło być po niej. Nawet nie chce o tym myśleć.
- A jak nie to co? - odparł z szatańskim uśmieszkiem.
- Prosze cie. - błagałam, czując jak bardzo jestem teraz bezsilna. Gdzie do cholery jest teraz Justin?
- Nic mnie nie obchodzą twoje prośby. - splunął. Czułam jak serce podchodzi mi do gardła.
- Czego chcesz w zamian? - próbowałam sie uspokoić na tyle, ile jest to możliwe. Podziwiałam moją siostrę. Na zewnątrz była dość spokojna, lecz widziałam ten strach w jej oczach.
- Ciebie. - odchrzachnął z chytrym uśmiechem. Zrobiło mi sie słabo na samą myśl, lecz musiałam zrobić to dla Chloe, by była bezpieczna. Powoli podeszłam do mężczyzny, a następnie wyciągnęłam dłoń w jego strone. Popatrzył sie na mnie z satysfakcją i puścił dziewczynę. Była przerażona, widziałam to. Odskoczyła krok w bok, jednak patrzyła sie na mnie sparaliżowana. Santorio musnął swoimi palcami moje ramię, następnie przybliżył moje ciało do jego. Czułam obrzydzenie. Ściskał jedną dłonią moją talie, a drugą przystawił pistolet przy szyji. Zaczęłam szlochać. To, co wtedy czułam było nie do opisania.
- Zostaw moją siostrę! - krzyknęła Chloe, jednak mężczyzna tylko zaśmiał sie bezczelnie w moją skórę. Próbowałam odwrócić głowę, jednak jego ręka ściskała mocno moją szczękę i nie mogłam nic zrobić.
- Zostaw ją, słyszysz?! Kretyn z ciebie i bydle! - wykrzykiwała moja siostra. Nie zdała chyba sobie sprawy, jak bardzo niebezpieczny jest ten człowiek.
- Słuchaj młoda. - skierował do Chloe. - Jeżeli sie nie zamkniesz, przestrzelę Twojej siostrze głowę. - poinformował, patrząc co raz na mnie, co raz na nią. - Zrozumiałaś?
- T-tak. - odparła zupełnie zszokowana. Ja również. Moje życie było zagrożone.
- Na co masz ochotę, mała? - odparł patrząc na mnie i złapał mnie za tyłek. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, a z moich ust wydobył sie cichy jęk. Przysięgam, jeżeli on mnie dotknie bardziej, nie wiem, czy kiedykolwiek będę miała rodzine i dzieci. Słyszałam już wiele takich przypadków. Santorio zaczął całować mój dekold, a następnie złapał za dół koszulki.
- Zostaw ją, kurwa! - po całym pomieszczeniu rozległ sie głos wkurzonego Justina, który w przeciągu kilku sekund odciągnął mężczyznę ode mnie, a następnie zaczął okładać go pięściami, jak popatrzednio. Podbiegłam do Chloe, która zupełnie nie wiedziała co sie dzieje. Byłam wdzięczna Justinowi, że w końcu przyszedł. Gdyby nie on, kto wie, co by sie ze mną stało. Walka robiła sie bardziej niebezpieczna. Chłopak oberwał kilka razy w twarz, na co zaczęła mu lecieć krew z nosa. Tym samym oddał przeciwnikowi, pozwalając go na ziemie.
- Uciekajcie! - krzyknął w naszym kierunku, co zrobiliśmy błyskawicznie. W korytarzu, za rogiem usłyszałyśmy huk, a zaraz zza ściany wybiegł Justin z pistoletem w dłoni.
- Czy on... - zawahałam sie.
- Spokojnie, dostał w rękę. - odparł i złapał mnie w talii, by na wszelki wypadek ochronić. Przed nami biegła Chloe. Dotarliśmy do wyjścia i szybko wsiedliśmy w odpowiedni samochód, kierując sie do domu. Całe szczęście, że nikomu nic sie nie stało. Jednak muszę poważnie porozmawiać z Chloe o tej imprezie.
- Kim jesteś? - zapytała moja siostra, która siedziała na tylnym siedzeniu samochodu.
- Jestem przyjacielem Twojej siostry. - odparł i popatrzył sie na mnie bez emocji na twarzy. Całe to wydarzenie, to jak w jakimś filmie akcji. Chłopak był wyraźnie zdenerwowany i zaskoczony całą tą sytuacją. Co miał wspólnego Santorio z moją siostrą? Jeżeli chciał mnie wystraszyć, to udało mu sie to w stu procentach.
- A to nie ty prowadziłeś z naszym tatą interesy? - dopytywała sie, jednak szybko chciałam zmienić ten temat.
- Chloe, co chciał od ciebie ten Pan? - zapytałam gorączkowo. Bałam sie, że będzie chciał czegoś więcej.
- Posiedział, że mi pomoże, więc schowaliśmy sie za jakimiś rurami. - zaczęła opowiadać. - Potem, gdy przyszłaś, powiedział, że mam być cicho i wyszliśmy z kryjówki, wtedy przystawił mi ten pistolet do głowy. - zlękła sie, opowiadając to. Było to dla niej nie małe przeżycie.
- Mówił ci coś jeszcze? - odezwał sie Justin, wyraźnie skupiony na tym, co mówi.
- Nie. - odparła szybko. Kłamała.
- Chloe, powiedz. - ostrzegłam ją. - To dla twojego dobra.
- No nic nie powiedział, przysiegam! Kazał mi tylko być cicho. - wyjaśniła, podnosząc ręce do góry w geście obrony. Powiedzmy, że jej wierze. Resztę drogi spędziliśmy w zupełnej ciszy. Może i lepiej.
- Justin, wejdź przez balkon, jak zwykle. - oznajmiłam, gdy wychodziliśmy z samochodu. - Poczekaj tam chwile, to może potrwać. - dodałam. Chłopak skinął głową i pobiegł w wyznaczoną strone, a ja i Chloe udałyśmy sie do drzwi głównych.
- Jak zwykle? - uniosła brwi ze zdziwienia. - Justin to coś więcej, niż przyjaciel, prawda?
- Nie. - zaprotestowałam. - Między mną a nim nic nie ma.
- To dlaczego nie poprosiłaś o pomoc Matt'a? Przecież to twój chłopak. - dogadywała, nadal próbując mnie sprowokować. Czy ona nie wie, że mnie i tego głupka już nic nie łączy?
- Zerwałam z nim. - odparłam chłodno i otworzyłam kluczami Chloe drzwi. W domu było ciemno, co oznacza, że rozdzice prawdopodobnie śpią. Całe szczęście.
- Idź do swojego pokoju. - szepnęłam zdejmując cicho buty. Dziewczyna skinęła głową i udała sie na palcach do pomieszczenia. Ja szłam za nią do swojego, gdzie czekał już Justin. Zapaliłam światło i ujrzałam chłopaka, który stał przy moim biurku z kartką w dłoni.
- Co to kurwa jest? - odparł chłodno, nadal patrząc sie na litery na kawałku papieru.
- Dostałam to dziś. - powiedziałam cicho, podchodząc do niego bliżej.
- Amy, prosze Cie, powiedz mi prawdę. Czy dostałaś więcej takich wiadomości? - odwrocił sie do mnie. Justin miał skupiony wyraz twarzy.
- Parę dni temu .. - szepnęłam.
- Kurwa. - przeklnął i przeczesał włosy ręką. To tak seksownie wyglądało. Chwila, dlaczego myśle o tym nawet, gdy nie jest to odpowiednia chwila?
- Justin, uspokój sie. Mam już dość wrażeń na dziś. - oznajmiłam i ujęłam jego twarz w dłonie. - Przemyje Ci ranę. - dodałam i lekko sie uśmiechnęłam, co odwzajemnił. Podeszłam do szafki by wziąć apteczkę. Nasączyłam gazę wodą utlenioną i powoli ocierałam rany. Siedziałam na Justinie okrakiem, a między nami była czerwona skrzynka. Chłopak trzymał mnie w talii, abym nie spadła. Co chwile jęczał z bólu. Nie dziwie sie. Rany były dość duże. Na koniec ucałowałam oczyszczoną ranę na brodzie. Moje usta znajdowały sie blisko warg Justina. Zamknęłam przy tym oczy, robiąc to z dużą czułością. Zanim sie odsunęłam, chłopak ruszył szybko głową i cmoknął moje usta. Motylki w moim brzuchu oszalały. Otworzyłam oczy i odsunęłam sie od niego. Uśmiechnął sie z satysfakcją, co odwzajemniłam. Po chwili zeszłam z kolan chłopaka, uświadamiając sobie, co właściwie sie stało. Zarumieniłam sie i sprzątnęłam gazy oraz resztę przyborów medycznych.
- Wiesz, że jutro muszę sie uczyć? - przygryzłam lekko warge. Nie chciałam go wywalić z pokoju, ale musiałam mieć ten czas dla siebie.
- Tak wiem. - odparł jak gdyby nigdy nic i wzruszył ramionami.
- Musisz wrócić do siebie. - powiedziałam ze smutną miną.
- Będę tam samotny. - powiedział po chwili i przybliżył sie do mnie. - wole zostać z tobą. - objął mnie swoimi ramionami.
- Jeżeli bardzo chcesz. - udałam, że mi wszystko jedno, chociaż wolałabym żeby został. Warto mieć takiego chłopaka obok siebie. Dobrze, że go poznałam te kilka lat, jak i niecałe dwa tygodnie temu.
- Chcę. - odparł krótko i zdjął swoją koszulkę, ukazując wyrzeźbiony tors. Wpatrywałam sie w jego ciało, przygryzając warge, co szybko zauważył. Zachichotał i położył sie na łóżku, klepiąc miejsce obok. Posłusznie skierowałam sie w tamtą stronę.
- Nie ubierzesz piżamy? - zachichotał w moje włosy. Popatrzyłam na to, w co jestem ubrana. Przez Justina, zapomniałam sie przebrać. Zarumieniłam sie z zarzenowania i szybko wyjęłam z szafy potrzebne rzeczy. Skradając sie na palcach, ruszyłam do łazienki, gdzie przebrałam sie. Po chwili wróciłam do chłopaka. Upewniłam sie, że drzwi mojego pokoju są odpowiednio zamknięte i wskoczłam do łóżka, układając sie blisko Justina. Objął mnie od razu w talii i wspólnie zasnęliśmy. Znowu.
•••••••••••••
I mamy kolejny rozdział! Chloe dowiedziała sie tak jakby o Justinie, została tak jakby porwana przez Santorio, tajemnicza wiadomość.. Jak myślicie, co będzie dalej? Do tego #Jmy znowu śpi razem :3
Przepraszam, że nie dodałam nowego rozdziału w weekend, ale byłam w Ełku i nie miałam internetu na telefonie ;/
Mam nadzieje, że rozdział sie podoba :)
I dziękuje za tyyyyle wyświetleń :oo <3
Kocham,
Shinn_x
Cudooo <3 @d0perihanna
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńsuper :) kiedy następny?
OdpowiedzUsuńcudowny!!!!!!!!!!! *_______________* @Lady_Miii
OdpowiedzUsuńboże to się robi coraz to ciekawsze!!!
OdpowiedzUsuńkocham Cię dziewczyno za to że poświęcasz nam ten czas pisząc te cudowne rozdziały :)
dziękuje <3
@bananowa_
:-) cudo!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo jest tak BARDZO wciągające! nie mogę doczekać się następnego!
OdpowiedzUsuńczekam na 12 <3
OdpowiedzUsuńCudoooo <3
OdpowiedzUsuńCudowneeeeee..... @0cityofdreams
OdpowiedzUsuńcudo *-* @bunny_for_you xx
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńTo sie robi coraz ciekawsza :D
Już nie mogę się doczekać nn
awww ♥ caaałus ;** czekam na kolejny ;) rozdział świetny;)
OdpowiedzUsuńOmg, co będzie dalej ? Nie mogę sie doczekać. ZAJEBISTY ;33
OdpowiedzUsuńPerfekcja ! <3
OdpowiedzUsuń@KarolinaTyrybon
Świetne *o* !!!
OdpowiedzUsuńcoraz blizej sie , coraz blizej ...... grrrr nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu <3
OdpowiedzUsuń@luvmyyzayn