środa, 7 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 4 - "Przepraszam. Jesteś idealna."

Wróciłam do domu w pełnym pośpiechu, ledwo łapiąc oddech. Trzasnęłam drzwiami i wbiegłam do salonu. Na szczęście nikogo nie było. Mama wyjechała 2 dni temu do ciotki na wieś i miała wrócić po tygodniu. Ciotka Grace była już dość stara i potrzebowała pomocy. Od czasu do czasu ktoś do niej przyjeżdżał. Zazwyczaj była to moja mama lub jej siostry. Sprzątały dom, pieliły ogród - to, czego już nie była w stanie wykonać Grace. Czasem jeździłam tam w odwiedziny. Ostatnio jednak nie miałam na to czasu i szczerze mówiąc trochę się stęskniłam. Ojciec natomiast był prawdopodobnie w pracy i prędko nie wróci. Zdziwiło mnie to, że mojej siostry nie ma jeszcze w domu. Poszłam szybko do jej pokoju, otwierając powoli drzwi. Powoli, bo bałam się, że kolejny raz przerwę namiętną chwilę mojej siostry i jakiegoś chłopaka. Tak, przyłapałam ją kiedyś, jak namiętnie całowała się ze swoim chłopakiem. Później miałam przez to nie małe kłopoty u niej, ale w końcu zaczęłyśmy się z tego śmiać. Jednak tym razem nie było jej w pokoju. Wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam jej sms-a.

"Gdzie jesteś? Martwię się."

Zazwyczaj szybko odpisywała, jednak nie tym razem. Są 2 wyjścia. Jest z przyjaciółmi i bawi się w najlepsze, albo coś jej sie stało. Wolę tą pierwszą wersję. Chloe jest nieśmiała, ale w towarzystwie swoich znajomych może wszystko. Miesiąc temu, wróciła o 1 w nocy, upita. Słodka blondynka z kieliszkiem w ręku? Wierzcie lub nie, ale to prawda. Potem musiałam ją kryć. Zresztą ona odpłacała mi się tym samym, o wiele częściej. Włożyłam telefon ponownie do kieszeni i udałam się do kuchni. Byłam spragniona. Zajrzałam do lodówki - pusto. 
- Świetnie. Musze zrobić zakupy. - powiedziałam sama do siebie, zamykając lodówkę. Poszłam do swojego pokoju i sięgnęłam do mojej sekretnej szuflady w dużej szafie. Mieściły się tam moje cenne rzeczy. Materialnie jak i sentymentalnie. Wyjęłam z niej srebno-czarną skrzynkę, gdzie trzymałam gotówkę. Głównie przez rodzicami lub Chloe. Mam swoje wydatki. Położyłam mały kuferek na łóżku, przechylając go, przytrzymując całą jego zawartość. W rękach trzymałam około 250$. Nie pytajcie jak to zdobyłam. To moja mała tajemnica i lepiej, żeby nie ujrzała ona światła dziennego. Z całej zawartości wzięłam około 30$, które odłożyłam na bok, a resztę schowałam  z powrotem na miejsce. Schowałam skrzynkę do szuflady i zamknęłam szafę. Podeszłam do komody, wyciągając granatową torbę oraz portfel, gdzie schowałam pieniądze. Ruszyłam do wyjścia, zabierając po drodze okulary, które leżały na jednej z półek na korytarzu. Postanowiłam iść do najbliższego marketu i tam zrobić potrzebne zakupy.

Krążyłam między półkami sklepowymi wybierając produkty.
- Mleko jest, płatki, jajka, masło, dżem, ser, nutella, czekolada, żelki .. - wymieniałam patrząc na mój koszyk. Potrzebowałam tylko kilka potrzebnych rzeczy plus słodycze. Zawsze podjadałam je wieczorem, gdy oglądałam jakiś film. To była już rutyna. - Brakuje mi wody i jakiegoś soku. - powiedziałam sama do siebie, kierując się w strone napoi. Wzięłam 2-litrową butelkę wody i karton soku pomarańczowego i udałam się do kasy.
- Dzień dobry. - powiedziałam radośnie, gdy stałam z kasjerką twarzą w twarz. 
- Dobry. - uśmiechnęła się przyjaźnie i zaczęła kasować produkty. - 22,57$. - oznajmiła po zakończeniu czynności. Podałam jej odpowiednią kwotę, spakowałam do torby kupione rzeczy i wyszłam ze sklepu. 
- Kurde, chleb! - krzyknęłam sama do siebie i walnęłam ręką w czoło. Popatrzyłam na market, który był już dość daleko. Rozejrzałam się wokół siebie. Na szczęście przypomniałam sobie o starej piekarni za rogiem. Udałam się w tamtą stronę.
- Dzień dobry. - powiedziałam rozglądając się po małym pomieszczeniu, dostrzegając dźwięk małego dzwonka, zawieszonego nad drzwiami. Przy stolikach siedziało kilka osób. Wyglądali trochę strasznie. Czarne kurtki, poszarpane dżinsy. To by wyjaśniało kilka motorów na parkingu przed budynkiem. Wszyscy na mnie patrzyli jak na dziwoląga. Byłam jedyną dziewczyną w pomieszczeniu. Za ladą stał jakiś mężczyzna. Odwrócony był do nas tyłem. Rozmawiał przez telefon, pocierając co raz swoje czoło co jakiś czas. Podeszłam bliżej, usiadłam na jednym ze stołków i położyłam swoją torbę na kolana. Rozejrzałam się wokół ciebie. Piekarnia przypominała raczej stary opuszczony bar. W powietrzu unosił się zapach tytoniu. Jeżeli rozmówca nie skończy szybko rozmowy, przesiąknę tym zapachem. Czułam wszystkie spojrzenia na sobie. Spuściłam wzrok na swoje ręce i zaczęłam bawić się bransoletką. Po chwili wyjęłam telefon i zauważyłam 1 nieodebraną rozmowę od nieznanego numeru. Często dzwoniły do mnie takie numery, odkąd Alejandra pochwaliła się moim numerem na swoim blogu. Chciałam zmienić numer, lecz nie mogłam powiedzieć rodzicom prawdy. Do dziś uważają Alejandrę za przyjaciela rodziny. BLING BLING. Dostałam sms-a. To była moja siostra.

"Byłam z Lilly. Jestem już w domu, a ty gdzie jesteś? xoxo"

Lilly to była jej najlepsza przyjaciółka. Zawsze gdzieś razem wychodziły. Powinnam się domyśleć, a nie wyobrażać sobie najczarniejsze scenariusze. Postanowiłam odpisać.

"Poszłam do marketu. Niedługo wrócę. Rodzice w domu?"

Szybko dostałam odpowiedź.

"Wracaj szybko, jestem głodna! I nie - uff"

Uff? Co ona takiego zrobiła? Nie ważne. Zaraz zacznę kaszleć, jak szybko nie wyjdę z tego budynku. Siedziałam tyłem do lady. Schowałam telefon do torby i usłyszałam jakieś krzyki. Podniosła wzrok przed siebie.
- Yo! - krzyknął facet siedzący przy stoliku przy oknie. Patrzył w moją stronę. Powinnam się bać? Przetarłam nerwowo ręce i zmrużyłam ze zdziwienia. Mówił do mnie? - Obsłuż tą miłą panią! - pokazywał na mnie. Szybko odwróciłam się i ujrzałam przed sobą Justina. Na początku miał figlarny uśmieszek, jednak szybko się on zmienił. Na początku był zszokowany, że mnie tu widzi. Ja również byłam zdziwiona.
- Pracujesz tu? - zapytałam unosząc wysoko brwi. Poparzył się za moje plecy z niepokojem, oblizując usta.
- M-my się znamy? - spytał dość głośno, by wszyscy mogli to usłyszeć. Co? Przesłyszałam się? Jest głupi czy głupi?
- Przecież spotkaliśmy się dziś i ty-
- Nie! - warknął. - Musiałaś mnie z kimś pomylić. - dodał szybko, cały czas patrząc na kolesi z tyłu. Odwróciłam się w tą samą stronę. Wszyscy się na nas patrzyli. Czułam się nieswojo.
- Chyba masz rację. - odparłam szybko przenosząc wzrok na niego. - Musiałam cię z kimś pomylić, przepraszam.
- Chcesz coś konkretnego? - zmrużył oczy, koncentrując się tym razem na mnie. Opierał się rękami o blat i pochylał lekko w przód.
- Chleb, jeśli można. - rzuciłam cicho, grzebiąc w torbie i wyciągnęłam portfel.
- 2$. - odparł i podał mi poproszoną rzecz.
- Proszę. - wręczyłam mu banknot i szybko wyszłam z piekarni, słysząc ostatnie pomrukiwania. Co to do cholery było?! Najpierw mnie śledzi, potem rzuca o mur, przeprasza a teraz mnie nie zna?! Nie rozumiałam go. Nie wiem, w co on gra, ale mi się to nie podoba. Piekarnia była blisko mojego domu, więc w ciągu 5 minut byłam już na miejscu. Po drodze próbowałam się uspokoić i zachowywać tak, jakby nic się nie stało.
- Chloe, wróciłam! - krzyknęłam zamykając nogą drzwi. Postawiłam torbę na stole w kuchni i wyjęłam z niej pieniądze oraz telefon. Zaniosłam do swojego pokoju, a po chwili zajrzałam do Chloe. Siedziała z tabletem w ręku, słuchając głośno muzyki. Podeszłam do szafki i chwyciłam pilot, przyciszając głośne dźwięki.
- Ej! - krzyknęła i popatrzyła się na mnie złowrogo. Znowu. Co ona ma z tym spojrzeniem. - O, jesteś wreszcie.
- Byłaś głodna. - wymachiwałam pilotem, przerzucając ciężar ciała na lewą nogę. - Torba jest na dole. - rzuciłam pilot na łóżko koło niej i wycofałam się. Po chwil usłyszałam jak Chloe idzie za mną więc przyspieszyłam krok, przypominając sobie o moich żelkach i nutelli. Oczywiście pobiegła za mną. Szybko wyciągnęłam wszystko z torby, chwytając nutelle oraz żelki i uniosłam je wysoko, by moja niska siostra nie mogła ich dosięgnąć.
- Nic z tego. - śmiałam się z niej, stając jeszcze wyżej na palcach.
- Daj mi chociaż nutelle! Żelki możesz sobie wziąć. - odparła skacząc cały czas.
- Zapomnij. - prychnęłam i pobiegłam do swojego pokoju, chowając zdobycze do szafy gdzieś między ubrania. Wróciłam usatysfakcjonowana do kuchni. Moja siostra jadła kanapki z dżemem i popijała je wodą mineralną. Ja natomiast zrobiłam sobie kanapki z serem oraz nalałam soku pomarańczowego i ruszyłam do salonu, opadając na kanapę. Włączyłam telewizję i postanowiłam znaleźć sobie jakiś film. Niestety, szczęście mi nie dopisało. Leciały same seriale lub powtórki. Wyłączyłam sprzęt, kończąc posiłek i włożyłam talerz oraz szklanke do zlewu. Rzuciłam kąta oka na siostrę, która uważnie mi się przypatrywała.
- Co? - rzuciłam rozbawiona.
- Śmierdzisz.
- Miło. - zmrużyłam oczy. Chloe potrafiła być wredna. - Zaraz pójdę się umyć i-
- Nie o to chodzi. - przerwała i podeszła bliżej. Zrobiłam wyczekującą minę. - Paliłaś? - zapytała unosząc jedną brew do góry. No tak. Piekarnia. Mówiłam, że przesiąknę tym dymem!
- Nie! - wykrzyknęłam odpychając ją od siebie.
- Ale czuje papierosy, Amy! - poszła za mną, gdy udałam się w stronę schodów.
- Nie moja wina, że było wokół mnie tyle palaczy! - wywróciłam oczami.
- To.. gdzie ty byłaś? - grymas na jej twarzy był dość widoczny.
- W starej piekarni. - odparłam cicho.
- Nie rozumiem.
- Uh. - westchnęłam i postanowiłam jej opowiedzieć tą krótką dziwną historię, Omijając ten moment z Justinem oczywiście.
- Dziwny przypadek. - odparła po chwili.
- Następnym razem nie osądzaj mnie o takie rzeczy. - rzuciłam, zamykając jej drzwi od mojego pokoju przed twarzą. Usłyszałam stłumione "ok", zanim opadłam na swoje miękkie łóżko. Dziwiła mnie ta sytuacja z Justinem. Może jest coś o czym nie wiem? Na pewno jest. Nie widziałam go długo, nic o nim tak naprawdę nie wiem. Spojrzałam na zegarek. 19.34. Było dość wcześnie. Postanowiłam zrobić mały porządek w mojej szafie. Nigdy nie utrzymywałam porządku w tym miejscu, więc musiałam często sprzątać. Teraz był idealny moment. Potrzebowałam się odstresować. Włączyłam radio na max głośności i zaczęłam wyjmować moje ubrania z szafy. Odkładałam za małe, albo te, w których nie chodziłam. Śpiewałam do piosenek które znałam.

"I'm gonna take what you're giving, 
cause I know what you're willing, 
to take me all the way. You got me right here. 
Combustible. And I can't wait 
to finally explore.

Kochałam tą piosenkę, więc na refren wstałam i zaczęłam tańczyć w rytm muzyki. 

"The big big bang, 
the reason I'm alive. 
When all the Stars collide, 
in this Universe inside. 
The big big bang, 
the big big bang, 
the big big band.

Nagle usłyszałam cichy śmiech i gromkie brawa. Odwróciłam się i zobaczyłam tam Justina. Chwila. Jak on wszedł do mojego pokoju? W ogóle jak się dostał do mojego domu? Byłam pewna, że zamknęłam drzwi na klucz!
- Ślicznie tańczysz. - odparł opierając się o framugę drzwi balkonowych. Więc wiem, jak tu wszedł. Trochę dziwny sposób. Zażenowana odłożyłam w pośpiechu sukienkę, włożyłam stertę ciuchów do szafy, nawet ich nie składając ich i zamknęłam w pośpiechu szafę. Podeszłam do rada i wyłączyłam je całkowicie.
- Co ty tu robisz? - wydusiłam z siebie z przerażeniem. Znalazł się tu niczym Edward Cullen ze Zmierzchu.
- Patrzę na ciebie. - kolejny figlarny uśmiech wkradł się na jego twarz. Na prawdę powinien przestać to robić, bo za każdym razem przygryzałam wargę. Jednak zeszłam na ziemię, przypominając sobie sytuacje z piekarni.
- Skoro mnie nie znasz, dlaczego tu jesteś? - zmarszczyłam czoło, czekając na odpowiedź. Powinnam się bać? Chyba nie, jestem dzielna, jak na 17 lat. Chyba.
- O czym mówisz? - spytał rozbawiony. Udaje głupiego?
- W piekarni mówiłeś, że mnie nie znasz. Najpierw się za mną uganiasz, a teraz dla ciebie nie istnieje? Wstydzisz się mnie? Co ze mną nie tak? - podeszłam bliżej.
- Nic, jesteś idealna. - spuścił wzrok na podłogę. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Przesłyszałam się? Czy on serio to powiedział? Zarumieniłam się.
- N-na prawdę? - przygryzłam wargę.
- Tak Amy! Dlatego oni cię tam rozbierali wzrokiem! Są niebezpieczni! - warknął na mnie. Cały miły nastrój ulotnił się jak mgła.
- O co ci chodzi Justin?! - warknęłam również na niego, nie wiedząc do czego on zmierza.
- Próbuję Cię tylko chronić, Amy! - krzyknął. Patrząc głęboko w moje oczy, podszedł bliżej, ujmując moją twarz w dłonie. - Próbuję Cię tylko chronić. - powtórzył, tym razem szepcząc. Próbował mnie chronić? Przed czym? Przecież nic złego nie robię, nie zadaje się z niewiadomo kim. Od dawna nie byłam na imprezie, więc wątpie, bym zrobiła coś po pijaku.
- Przed czym? - powiedziałam cicho, trochę roztrzęsiona. Nie ukrywam, trochę mnie to przeraziło. Wiedział o czymś, o czym ja nie wiedziałam? Te wszystkie tajemnice są męczące.
- Przed każdym Amy. Ty .. - urwał na chwilę. - Ty nic nie wiesz. - szepnął odsuwając się ode mnie i zaciskając mocno oczy. Powstrzymywał łzy? Serio coś musiało się stać, skoro tak zareagował.
- To mi wreszcie powiedz! - krzyknęłam wyrzucając ręce w powietrze. Popatrzył na mnie z gniewem. Serio? Czy on był bipolarny?
- Amy, nie mieszaj się w to! Radzę ci! - warknął patrząc na mnie i zacisnął dłonie w pięści. Czy to mi kogoś nie przypominało? Ah tak.
- Mówisz jak mój tata! - krzyknęłam po raz kolejny. - O czym ja do cholery nie wiem i dlaczego to taka tajemnica?!
- Nie powinno cię to kurwa obchodzić! - popchnął mnie na ścianę i spluną. Znowu jest potworem. 
- To chodzi o moją rodzinę? O mojego ojca! Tak? - próbowałam się wydostać, jednak on tylko bardziej przygwoździł mnie do ściany.
- Amy! - warknął po raz kolejny. Nic nie mówiłam. Patrzyłam jedynie na niego z przerażeniem. 
- Am! Możesz mi pożyczyć tą granatową sukienkę? - usłyszałam głos mojej siostry. Wlepiłam wzrok w drzwi. Justin też to zrobił. Puścił mnie, a ja ruszyłam w kierunku balkonu.
- Poczekaj Chloe! Przebieram się! - skłamałam, by zyskać na czasie.
- Okej. 
- Won. - powiedziałam jak najciszej, kierując się do chłopaka, pokazując ręką ulicę. Posłusznie wyszedł, a ja zamknęłam drzwi. W tym momencie weszła Chloe.
- Przebierałaś się na balkonie? - zdziwiła się, patrząc jak trzymam klamkę.
- Eee nie? Chciałam tylko zamknąć. Byłby przewiew. - odparłam podchodząc do szafy i włożyłam dłonie w tylne kieszenie moich dżinsów. - Po co ci sukienka?
- Idę na impreze do koleżanki. - odparła ze spokojem, wybierając sukienkę.
- Rodzice o tym wiedzą? - uniosłam brwi, uśmiechając się zadziornie. Jeżeli nie, mam na nią haka. Wywróciła oczami.
- Oh Amy, prosze nie mów im nic. To tylko spotkanie ze znajomymi. - zapewniała mnie.
- Tak, z muzyką, jedzeniem i zapewne alkoholem. Chloe, nie jestem głupia. Wiem jak wygląda impreza. - uśmiechnęłam się. Miałam przecież rację.
- Obiecuje, że nie będe pić! - odparła szybko, przybliżając lewą ręke do serca, prawą unosząc do góry. Zaśmiałam się na ten widok. - Będziesz mnie kryć? Proooosze. - przeciągnęła i zrobiła minę szczeniaczka. Ponownie się zaśmiałam.
- Okej. - odparłam nadal się śmiejąc. Przytuliła mnie w podzięce i wybiegła z pokoju.- Baw się dobrze! - krzyknęłam jak była już na korytarzu.
- Dzięki! - usłyszałam trochę stłumionym głosem i powróciłam do sprzątania swoich ubrań. W między czasie włączyłam ponownie muzykę.

- Padam na twarz. - powiedziałam sama do siebie, opadając na łóżko. Wiem, że to nie jest ciężka harówka, ale ze stertą moich ubrań można się namęczyć. Spojrzałam na zegarek. Było po 23. BLIN BLING. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po swój telefon, który leżał na szafce obok.

"Przepraszam. Jesteś idealna. -J"

Przygryzłam wargę, czytając tego sms-a. Miło było czytać (a słyszeć to już w ogóle), że mu przykro za jego zachowanie. Tak. Zachował się jak ostatni dupek, ale już mówiłam. On na mnie działa. Ale chwila. Skąd ma mój numer? Ah no tak. Przecież mnie szpieguje. Znamy się tak jakby 2 dni, a czuję, jakbyśmy się znali od lat. Muszę się przyzwyczaić, że ten chłopak zaskoczy mnie jeszcze nie raz.

----------------------
Taki mały #Jmy moment :D cvgybhunjimnd serio mi się podoba, to co napisałam, a wszystko dzięki piosenkom, głównie Coldplaya (miałam blokadę). :D Mam nadzieję, że wam się podoba :))

Proszę, komentujcie, jeżeli czytacie. Motywuje mnie to do dalszego pisania :)

Dziękuję wam, że tu jesteście, kocham was :D
Shinn_x

EDIT: DZIĘKUJE BAAAARDZO ZA PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ! Kocham was <3

17 komentarzy:

  1. asjksdfsahdfgmhsd tyle emocji i wogóle takie niesamowite *.* kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny. ciekawe co to za tajemnica i czemu Justin nie chce nic powiedzieć Amy? a tak wgl. to uważam, że oni powinni być razem. ;D
    buźka! ;*

    myofficial

    OdpowiedzUsuń
  3. Jmy moment :D bardzo fajny rozdział i wgl. cały blog ♥ tylko to bipolarny od razu mi się skojarzyło z Danger'em, a Danger to inna historia. Już nie moge się doczekać następnej części ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko.. to jest gonialne ! Az chce sie dowiedziec co to za tajemnica, skoro nic nie moze powiedziec, sledzi ja.. chce 5 rozdzial ! <3
    @Martaaxxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny... jbchdscbjdcdncdbcxdcns...

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisz, pisz, pisz! :D
    nie mogę się doczekać *_*
    tt.com/Daria_Kinga

    OdpowiedzUsuń
  7. Na prawde świetnie piszesz ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeej !! *.* Kocham to opowiadanie ! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie jest nieziemski <3 Czekam na nn rozdział z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeeejciu!!! Niezwykły rozdział. Z resztą jak każdy!!! <3 Jestem ciekawa dalszych losów Jmy bo nie wiem jak to się skończy... Ona na razie ma chłopaka... który ją z resztą zdradza więc...
    CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NASTĘPNY!!! DODAWAJ SZYBKO!!! / @Zaniloliry_wife

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaa ten blog jest cudowny!!!! nic dodać nic ująć. Jestem ciekawa o co chodzi Justinowi.
    Kocham cię i dziękuje że go piszesz :)
    bananowa_

    OdpowiedzUsuń
  12. aww ♥ świetny rozdział!! *.* ♥
    mogłabyś trochę popracowac nad wyglądem bloga :) ♥ czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozkręca sie na maxa xD czekam na kolejnego. @Paulaa9999

    OdpowiedzUsuń
  14. NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT NEXT PLEASEEEE ! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Swietny, nie moge sie kolejnego doczekac ;* //@NoughtyButNice3

    OdpowiedzUsuń
  16. Chcę już koooolejny <3 @ohbieberah
    messyfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń