Nie mogłam pozwolić, by Justin stał tam dalej cały mokry. Zapaliłam światło i otworzyłam drzwi balkonowe, wpuszczając go. Krople wody przemierzały całe jego ciało. Patrzyłam jak spływały po jego idealnej twarzy, szyji, obojczyku i znikały za białym materiałem koszulki. Chłopak uśmiechnął sie na myśl, że patrze na niego z zachwytem. Następnie rozłożył ręce i podeszedł do mnie. Zanim zdąrzyłam sie sprzeciwić, jego ramiona owinięły sie wokół mojej talii. Odwazjemniłam uścisk, przciskając głowe do jego klatki piersiowej. Zamknęłam oczy. Błogość oganęła moje ciało, gdy czułam jego dotyk na mojej skórze. Teraz również i ja byłam mokra. Krople wody kapały z nas na drewnianą podłogę, powodując kałużę.
- Też sie cieszę, że Cię widze. - szepnął w moje włosy, gładząc je dłonią. Uśmiechnęłam sie w jego klatkę piersiową, a po chwili spojrzałam w jego orzechowe oczy. Dostrzegłam w nich blask księżyca. Rzęsy miał mokre od deszczu. Kolejne krople spływały z jego roztrzepanych włosów, po policzkach i ustach. Śledziłam drogę każdej. Otarłam kilka z nich, gładząc delikatną skórę Justina. Te chwile były magiczne. Chłopak złapał moją dłoń, która wędrowała po jego policzkach. Skierował ją do swoich ust, całując jej wnętrze. Zauważyłam, że jego ręka krwawi. Była otarta w kilku miejscach. To nie wyglądało najlepiej jak na moje oko.
- Co z twoją ręką? - zapytałam z troską. Co on sobie zrobił?
- To nic takiego. - popatrzył na rane i schował dłoń za plecy. Zmarszyłam brwi z irytacji. Widze, że rana jest dość głęboka, a on nie pozwala sobie pomóc.
- Nie będziesz mi wciskał takich kitów. Siadaj na łóżko, zaraz wracam. - powiedziałam surowo i udałam sie na palcach do łazienki po apteczke. Wzięłam jeszcze ręcznik dla Justina. Wracając zamknęłam drzwi mojego pokoju na klucz, by nikt nie dowiedział sie o obecności chłopaka w tym domu. Mam nadzieje, że nikt nie będzie na tyle wścibski, by podsłuchiwać. Moja siostra jest niestety do tego zdolna. Gdy wróciłam, Justin rozglądał sie po pomieszczeniu, uważnie przyglądając sie każdemu kątowi. Uśmiechnęłam sie lekko i rzuciłam w niego ręcznikiem.
- Ej! - krzyknął rozkojarzony, łapiąc materiał. Wytknęłam mu język i otworzyłam skrzynkę, w celu znalezienia wody utlenionej, gazy i bandażu. Justin zdjął mokrą kurtkę i ubłocone buty, a następnie swój t-shirt. Moim oczom ukazał sie idealnie wyrzeźbiony tors. Przyłapał mnie, jak patrzyłam na jego nagą skórę i uśmiechnął sie z satysfakcją. Patrząc na mnie, zaczął powoli i zmysłowo wycierać każdą część swojego ciała. Widok był zniewalający.
- Podoba Ci sie? - poruszył seksowne brwiami, patrząc na swoje ciało.
- Nie pochlebiaj sobie. - skupiałam sie na czerwonej skrzynce, wyjmując z niej potrzebne materiały. Podeszłam do niego i popchnęłam na łóżko. Klęknęłam przed nim, by dobrze opatrzyć mu rane. Chwyciłam jego dłoń, przykładając do niej gazę, nasączoną wodą utlenioną. Syknął z bólu.
- Nie bolałoby, gdybyś nie zrobił sobie tego. - skinęłam w stronę jego ręki, skupiając sie nadal na wykonywanej czynności.
- Wymądrzasz sie. - wywrócił oczami.
- Stara dobra Amy. - zacytowałam jego słowa, chichocząc. Zmierzwił moje włosy i wytknął mi język. Wszystkie kosmyki opadły mi na oczy.
- I jak ja mam teraz pracować? - moja usta utworzyły cienką linie, jednak po chwili zmieniło sie to w wielki uśmiech. Poprawiłam włosy dłonią, odsłaniając sobie widok. Zauważyłam jak Justin leży na moim łóżku, opierając sie na łokciu.
- Możesz pracować tu. - poruszył kolejny raz seksowne brwiami i poklepał wolne miejsce obok niego. Skrzyżowałam ramiona na piersi, kręcąc przecząco głową. Po chwili Justin wstał i złapał za pasek swoich spodni.
- Nie! - raptownie wstałam by powstrzymać chłopaka przed następnymi ruchami. Figlarnie sie uśmiechnął i podeszedł do mnie, oplatając ramionami kolejny raz moją talie.
- To połóż sie obok mnie. - ukazał szereg swoich białych zębów.
- Masz zamiar .. - zawahałam sie chwile. On nie może tu być. - .. zostać tu na noc? - patrzyłam sie głęboko w jego oczy.
- Pewnie. - wzruszył ramionami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Ale moi rodzice są w domu! - wskazałam kciukiem na białe drzwi. - Jeżeli sie dowiedzą-
- To sie nie dowiedzą. - wywrócił oczami.
- Skąd u ciebie taka pewność siebie? - przeniosłam ciężar ciała na prawą nogę, opierając rękę na biodrze.
- Ty jesteś ta nieśmiała, to ja muszę być ten pewny siebie. - wytłumaczył. - w związku musi być równowaga, nie? - uśmiechnął sie, przyblizając mnie bliżej swojego ciała. Chwila co?
- W związku? - uniosłam brwi wysoko, marszcząc czoło i zrobiłam krok w tył, oddalając sie od chłopaka.
- Nie ważne. - spuścił wzrok i oparł obie ręce na biodrach. Nastała krępująca cisza. Po chwili jednak znów popatrzył w moją strone.
- To co, kładziemy sie? - oblizał usta, kiwając głową w stronę łóżka.
- Najpierw skończę to co zaczęłam. - chwyciłam jego dłoń i opatrzyłam rane do końca. Zabandarzowałam lekko rękę i pogładziłam na koniec opuszkami palców. - Do wesela sie zagoi. - powiedziałam nieśmiało, wstając na równe nogi. Wyrzuciłam zużyte gazy, a wodę utlenioną schowałam do apteczki, chowając ją do jednej z szuflad komody. Oparłam sie o mebel i z uśmiechem na twarzy patrzyłam na Justina, który wygodnie rozłożył sie na moim łóżku. - Wiesz, że niektórzy chodzą do szkoły? - zapytałam, patrząc na jego reakcje.
- Wiem. Amy nie rób ze mnie głupka. - odparł, pocierając swoją klatkę piersiową. Kolejny cudowny widok.
- A wiesz, że te osoby muszą iść spać, aby rano wcześnie wstać? - droczyłam sie, krzyżując ręce na piersi.
- I? - wywrócił oczami w irytacji.
- I ja jestem jedną z tych osób. Nie wiem jak ty, ale chcę iść spać. - wyjaśniłam.
- Świetnie sie składa! - klasnął w dłonie i podparł sie ponownie na łokciu. - Jest jedno miejsce wolne. Obok mnie. - dodał, jakby to mnie miało bardziej zachęcić. Podeszłam bliżej łóżka, wskazując pod kołdrę obok chłopaka.
- Ale ty tu nie śpisz. - położyłam rękę na jego idealnie wyrzeźbionym torsie.
- Nie? - odparł z zdezorientowaniem. - Chyba nie wygonisz mnie do salonu.
- Nie. - odparłam stanowczo. - Kanapa jest zbyt niewygodna dla ciebie. - zauważyłam.
- Właśnie. O wiele lepiej będzie mi w twoim łóżku, obok ciebie. - poczułam, jak jego dłoń dotyka mojej nagiej skóry na udzie. Moja piżama składała sie z luźnej, za dużej bluzki i krótkich spodenek, więc moje uda nie były zakryte, co ułatwiało chłopakowi dostęp do nich. Wzdrygłam sie, chociaż był to przyjemny dotyk, bo należał do Justina.
- Będziesz spał na podłodze. - odparłam śmiertelnie poważnie. Nie chciałam, żeby do czegoś doszło.
- Żartujesz? - uniósł brwi w irytacji.
- Nie. - powiedziałam stanowczo i z całych sił zepchnęłam go na podłogę.
- Ał! Amy! - jęknął, gdy jego ciało dotknęło drewnianych paneli. Popatrzyłam na niego ostatni raz.
- Dobranoc Justin. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy i zgasiłam lampkę, która dawała nam światło. Chłopak mruknął coś pod nosem i obrócił sie na drugą strone. Zrobiłam to samo i zamknęłam oczy. Jednak sen nie przychodził. Czyłam sie winna, że Justin leży tam teraz na twardej podłodze. Może pozwolić mu, by spał ze mną w jednym łóżku? Chociaż to by było dziwne. Jednego dnia zrywam z chłopakiem i tego samego śpię z innym w jednym łóżku. To normalne? Jednak nie mam już zobowiązań wobec Matt'a i moge robić co chce. Tak, jestem nienormalna.
- Justin...? - mruknęłam cicho. - Śpisz? - zapytałam szepcząc i pogładziłam jego ramię.
- Nieee. - przedłużył, nawet nie drgając.
- A jesteś na mnie zły? - oparłam brodę na skraju łóżka, patrząc na chłopaka. Odwrócił sie w moją strone, patrząc tym samym na mnie.
- Nie jestem. - odparł i powrócił do starej pozycji.
- A chcesz ze mną spać, czy sie rozmyśliłeś? - szepnęłam, patrząc na jego reakcje.
- Pewnie kochanie. - odparł wstając i patrząc na mnie z iskrą w oczach. Przesunęłam sie, by zrobić mu miejsce, które szybko zajął. Ułożył swoje ciało obok mojego, przesuwając je bliżej. Byłam odwrócona do niego plecami. Położył dłoń na moim brzuchu, odsuwając materiał koszulki, kreśląc na nim wzory. Odsłonił również moją skórę na ramionach, całując je z pasją. Moje motylki w brzuchu oszalały. Nigdy nie czułam sie tak dobrze, jak teraz. Przygryzłam warge z roskoszy. Czułam, jak chłopak uśmiecha sie przez pocałunki. Moja reakcja na jego czyny, dawała mu satysfakcję. Po chwili przestał muskać moją skórę, chowając głowę w tył mojej szyji. Jednak ręka, która została na moim brzuchu, kierowała sie ku górze. Zapomniałam, że nie mam na sobie stanika. Szybko złapalam jego dłoń, wyciągając ją spod koszulki i odwróciłam sie twarzą w strone chłopaka.
- Coś nie tak? - zapytał marszcząc brwi.
- Nie nic, wszystko okej. - odparłam cicho. Na szczęście było ciemno i nie zauważył mojej twarzy, która pewnie była czerwona jak burak. Westchnęłam cicho i opuszkami palców dotknęłam torsu Justina. Chciałam sie przytulić i zasnąć w jego ramionach, jednak nie byłam gotowa. Patrząc na mnie, złapał moją dłoń i przyłożył całą do swojej skóry.
- Nie musisz sie niczego bać. - szepnął w moje włosy i złapał moje udo, przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Nasze ciała sie dotykały sie w prawie każdym miejscu, co mnie trochę krępowało. Nigdy nie byłam tak blisko z żadnym chłopakiem, nawet Matt'em.
- Justin. - jęknęłam cicho.
- Cii. - szepnął kolejny raz. Widocznie jemu ta pozycja odpowiadała, nawet bardzo. Postanowiłam sie tym zbyt nie przejmować. Zamknęłam oczy z satysfakją. Miałam szczęście, że przy mnie był ktoś taki jak Justin.
- Amy! Spóźnisz sie do szkoły! - krzyczała moja mama, waląc w drzwi. Szybko sie obudziłam, przypominając, kto jest w moim pokoju. Jednak obok mnie nikogo nie było. Trochę sie wystraszyłam, że moi rodzice mogli zauważyć Justina, jak wychodził z domu (podejrzewam, że to właśnie zrobił). Z drugiej strony było mi smutno, że nie obudziłam sie w jego ramionach. Jego widok o poranku, napewno byłby zniewalający, zresztą jak zawsze. Szkoda, że sie ze mną nie pożegnał. Z rozmyśleń wyrwał mnie kolejny krzyk mamy.
- Amy Anno Hurt. Jeżeli sie spóźnisz do szkoły, możesz zapomnieć o jakim kolwiek wyjściu w ten weekend! - krzyczała przez drzwi. Podeszłam do nich, przekręcając kluczyk. Ujrzałam dość złą kobietę z wałkami na głowie.
- Już wstałam mamo. - odparłam szybko gdy tylko nasze spojrzenia sie spotkały.
- Czy ty wiesz która godzina?! Jest piętnaście po ósmej, za niecałe dwadzieścia minut masz autobus. Zdąrzysz? Mam nadzieje. Tak w ogóle po co zamknęłaś drzwi na klucz? - paplanina mojej mamy nie miała końca, nie mówiąc już o tym, że nie pozwała mi powiedzieć nawet słowa. Wywróciłam oczami i podeszłam do szafy wyjmując brzoskwiniową spódniczke i białą bluzkę koszulową z ćwiekami na kołnierzyku.
- Zdąrze na autobus, a drzwi zamknęłam, byś nie obudziła mnie tak jak wcześniej. - skłamałam wymijając moją rodzicielke w drzwiach i ruszyłam do łazienki. Zrobiłam to co miałam zrobić i w pośpiechu chwyciłam torbę do szkoły.
- A śniadanie kto zje? - krzyczała moja mama wymachując łyżką. Smażyła naleśniki. Kochałam je, ale jeżeli chciałam gdzieś wyjść, musiałam tym razem je sobie odpuścić.
- Wezmę jabłko i kupię coś po drodze. - wyjaśniłam wrzucając owoc do torby i założyłam szybko sandały. - Kocham cie! - krzyknęłam wychodząc i trzasnęłam drzwiami. Nie zdąrze już na autobus, więc muszę zmusić moje nogi do biegu.
- Masz zamiar sie męczyć jeszcze przed szkołą? - usłyszałam zza siebie głos. Odwróciłam sie i zobaczyłam Justina, który opierał sie o swoje auto. Przygryzłam warge na jego widok.
- Niestety, przez ciebie wczoraj poszłam późno spać i rano zaspałam. - rozłożyłam ręce. Czekałam aż zaproponuje mi podwózkę do szkoły.
- Sama zaproponowałaś mi swoje łóżko. - wywrócił oczami, uśmiechając sie przy tym figlarnie. To brzmiało dwuznacznie.
- Nie ważne. Możesz mnie podwieźć do szkoły? Spieszy mi sie. - zapytałam niepewnie, ale dłużej nie moge czekać.
- Oh więc tego ode mnie oczekujesz? A gdzie jest "Dzień dobry Justin. Wyglądasz seksownie. Stęskniłam sie za tobą. A tak w ogóle podobało mi sie wczoraj."? - patrzył na mnie, udając mój głos.
- Dzień dobry Justin. - odparłam krzyżując ręce na piersi. Zauważyłam, że był to mój dość częsty odruch.
- A reszta? - uniósł brwi w irytacji. Nie usłyszy reszty. Nie dam mu tej satysfakcji.
- Nie schlebiaj sobie. - przybliżyłam sie do niego, jednak szybko wyminęłam, wsiadając do samochodu od strony pasażera. Justin zrobił to samo i usiadł za kierownicą. Włożył kluczyki do stacyjki jednak nie podjął dalszych działań by ruszyć samochód.
- Nie jedziesz? - zdziwiłam sie raz patrząc na niego raz na kluczyki.
- Nie. - odparł stanowczo.
- Spóźnie sie do szkoły! - krzyknęłam i spiorunowałam go wzrokiem. Nie przejął sie niczym. Wzruszył ramionami i oparł sie o zagłówek siedzenia. Ciężko westchnęłam. Wiem, co miał na myśli. - Stęskniłam sie. - wydukałam.
- Iiii? - przeniósł wzrok na mnie, oblizując usta. Zastanowiłam sie chwile, którą część jego wypowiedzi powiedzieć. Jedno i drugie było prawdą.
- Wyglądasz seksownie. - zaczęłam gładzić dłonią jego policzek.
- Iiii? - jego usta wygięły sie w uśmiech.
- Nie będziesz miał tej satysfakcji. Teraz. - wróciłam do wygodnej pozycji siedzącej. - Odwieź mnie do szkoły. Może później będzie dalsza część. - odparłam naburmuszona, patrząc przed siebie. Justin odpalił samochód. Całą drogę przemilczeliśmy. Ja głownie myślałam o tym, jak i czy powiedzieć mu, że podobał mi sie wczorajszy wieczór. Choć to nie było coś wielkiego, naprawdę potrzebowałam takiej chwili. Dotyk Justina mnie uspokajał i relaksował, szczególnie gdy muskał moją skórę ustami, co było cholernie podniecające. Zanim sie zorientowałam, byliśmy pod budynkiem szkoły. Zaparkował samochód między drzewami po drugiej stronie ulicy, by nikt ze szkoły nas szczególnie nie zauważył. Otworzylam drzwi, jednak chłopak zatrzymał mnie.
- Więc? - przerwał ciszę, patrząc na mnie wyczekująco. Westchnęłam by przełamać tą gule w moim gardle. Zamknęłam drzwi i odwróciłam sie w strone Justina.
- Cholernie mi sie wczoraj podobało. - wydusiłam i przygryzłam kolejny raz warge. Po co dodałam "cholernie"?! Uzna mnie za napaloną wariatke! Spoliczkowałam sie w myślach. Powinnam czasem ugryźć sie w język, zanim coś palne. Uśmiech satysfakcji ukazał sie na jego twarzy i zachichotał, pocierając moje udo.
- Mi też. - puścił mi oczko. Przeniósł swoją dłoń z mojej nogi na swój policzek, w który stukał palcem. Zachichotałam i uniosłam twarz w jego strone w celu muśnięcia jego skóry. Jednak w ostatnim momencie odwrócił twarz w moją strone tak, że nasze usta w połowie sie spotkały. Czas dla mnie sie zatrzymał. To było miłe uczucie, dotchnąć jego warg. Jednak szybko sie odwróciłam, przypominając sobie, gdzie jesteśmy. Wycofałam sie, cicho chichocząc i wyszłam z samochodu, posyłając ostatnie spojrzenie chłopakowi. Wyraźny uśmiech widniał na jego promienniej twarzy. Podobało mu sie. Mi również, zaprzeczyć nie moge. Skierowałam sie do wejścia budynku. Oblizałam wargi, by poczuć jeszcze raz smak ust Justina. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu, która dosłownie rzuca mnie na ścianę budynku. Moim oczom ukazał sie wściekły Matt.
- Wczoraj ze mną zerwałaś, a dziś już liżesz sie z następnym?! - krzyknął na mnie, przyciskając bardziej do ściany. Właśnie sobie uświadomiłam, że musiał widzieć zaistniałe wydarzenie. Z jednej strony miałam satysfakcję, że widział to i jest zazdrosny, a z drugiej byłam przerażona widząc gniew w jego oczach. Bałam sie mojego eks. - Dziwka! - splunął mi w twarz. Nie wytrzymałam. Kilka łez spłynęło po mojej twarzy, a moja ręka powędrowała na jego policzek. Jednak nie tak czule jak kiedyś. Tym razem z premedytacją, zostawiając na jego skórze czerwony ślad. Oboje staliśmy nieruchomo. On był w szoku. Nigdy nie dostał ode mnie w twarz. Ja stałam przerażona. Nigdy nikogo nie uderzyłam. Powinnam żałować?
•••••••••••
Mamy 9 rozdział! Cały poświęcony #Jmy *u* Ciekawe jak zareaguje Matt na to, co zrobiła Amy! :o
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam nowego rozdziału, ale nie miałam czasu, a wieczorem nie czułam sie na siłach, by cokolwiek pisać. Mam nadzieje, że sie nie gniewacie.
Za każdym razem zapominam: Dziękuje za wszystkie wyświetlenia! Jesteście niesamowici! Kocham was i dziękuje, że jesteście ze mną <3
Dziękuje również za wszystkie komentarze. Piszcie je dalej, naprawdę pomagają <3
Do następnego rozdziału,
Udanych wakacji! Xx
Shinn_x
Awww Jmy jest taka slodka *__* Jaram sie nimi <3 Matt zachowal sie jak chuj, bo on lizal sie z inna jak byl w zwiazku. Nie moge sie doczekac kolejnego. <3 //@NoughtyButNice3
OdpowiedzUsuńboże co ten Matt odpierdala?? Mam nadzieję że Justin tego tak nie zostawi:)pozdrawiam @bananowa_ <3
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńMatt to dupek. Nie miał prawa tak zrobić. Zresztą to o zdradził Amy..
I ten Justin.. taki kochany Justin.:*
Czekam! //@Daria_Kinga
____________
pomaranczowy-zapach-marzen.blog.pl
świetny, czekam nn <3 kc
OdpowiedzUsuńCzy ja już mówiłam że nienawidzę Matta? A rozdział świetny! Kc <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO OPOWIADANIE! CZEKAM NA NN <3
OdpowiedzUsuńKochaaaaam <3333333333
OdpowiedzUsuńaww nareszcie się pocałowali :D
OdpowiedzUsuńkocham <3
czekam na nn :)
Awwww *o* jacy zakochani. Co to za miłość. Podoba mi sie. Dobrze ze nie jest z tym Mattem tylko z Justinem. Czekam na nn @Paulaa9999
OdpowiedzUsuńTak. To zdecydowanie moje ulubione opowiadanie :3 @ohbieberah
OdpowiedzUsuńjhygtfrtg♥ aww cudowne momenty *.* świetny;*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział kckdnmsscksdljh *,*
OdpowiedzUsuńFUCKING FUCKING FUCKING AWESOME *.* CZEKAM NA NEXTA SZYBKO GO DAWAJ <3
OdpowiedzUsuńO mamo!!! GENIALNY!!! Czekam na następny!!! Dodaj szybko!!! <3 / @Zaniloliry_wife
OdpowiedzUsuńSuper ! Bardzo wciągający :) Czekam na następny rozdziała :D
OdpowiedzUsuńkiedy next.? *-* rozdział niesmowity, tak jak i blog. ;*
OdpowiedzUsuńto było niesamowite tak się wczytałam że teraz nic prawię nie widzę! MASZ TALENT! Czekam z na następny!!!! i tak wgl napisałam ci coś na tt w priv. mam nadzieje że przeczytasz ;)))
OdpowiedzUsuńGenialny (jak zwykle) rozdział, nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuń@Fucked_Up_Kid
dopiero teraz go czytam nie znalazlam wczesniej czasu :/ moge ci powiedziec , ze jak zwykle rozdzial przecudowny ! uwaga zmienilam swojego twitter'a - @luvmyyzayn bedziesz informowac dalej ? dziekuje . // wcézesniej bylam @/I_Wish_one_D
OdpowiedzUsuńhahahaha i teraz czytajac rpozdzial do konca moge powiedziec YEAH MATT SPOLICZKOWANY hahahah :D
UsuńAww to był jeden z twoich najlepszych rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńJustin i Amy są tacy słodcy :)
Już nie mogę się doczekać nn
Supcio, spuer. xD Czekam na nn. ;)
OdpowiedzUsuńSpali Razem, Jak Słodko.
OdpowiedzUsuńawww fajny rozdział :) masz talent dziewczyno, nie zmarnuj tego ;) mogłabyś informować mnie na tt o następnych rozdziałach? z góry dziękuje <3 @Stylesowaa
OdpowiedzUsuń